Tematem
dzisiejszego wpisu będzie leżaczek-bujaczek
firmy Fisher Price. Postanowiłam podzielić się opinią z wami na jego temat, gdyż jestem posiadaczką dwóch takich leżaczków. Pierwszy pojawił się u nas gdy mój syn miał około 4 tygodni, był jeszcze bardzo malutki, lecz z racji tego że praktycznie nie spał w ciągu dnia, zdecydowaliśmy się
na zakup takiego gadżetu. Oczywiście najpierw spędziliśmy trochę czasu na szukaniu opinii na temat różnych leżaczków
i w końcu nasz wybór padł na Fisher Price.
źródło: www.smyk.com
Kiedy leżaczek pojawił się u nas w domu, byłam niezwykle podekscytowana. Pomyślałam, że może w końcu
moje ręce odpoczną i zamiast nosić Eryka na rękach będę mogła go po prostu położyć w leżaczku i bujać:) I tak też było. Leżaczek posiada trzy możliwości rozłożenia: kołyska, fotelik taki pół-leżący oraz po podniesieniu oparcia z tyłu i zblokowaniu bujania, może służyć dziecku jako krzesełko. Można powiedzieć, że leżaczek rośnie wraz z dzieckiem.
Na początku używaliśmy go jako kołyski. Leżaczek posiada funkcje wibracji, wiec synek szybko w nim zasypiał. Zarówno ja jak i mój syn pokochaliśmy ten leżaczek.
Chwile
bujania nogą i mój syn słodko spał :) Ja w tym czasie mogłam coś ogarnąć w domu, zrobić obiad czy po prostu odpocząć…
w końcu.
Kiedy Eryk
podrósł i wprowadziliśmy pierwsze dania, leżaczek świetnie się sprawdzał również jako fotelik do karmienia, na duże krzesełko było jeszcze za wcześnie ponieważ nie umiał samodzielnie siedzieć.
Również kiedy jechaliśmy w odwiedziny do rodziny, leżaczek obowiązkowo był pakowany do bagażnika. Łatwo
się go składa
więc mogliśmy go brać ze sobą wszędzie.
Dzięki pasom bezpieczeństwa które posiada mogłam brać Eryka ze sobą zarówno do kuchni jak i łazienki, a on grzecznie sobie siedział i bawił się zabawkami umieszczonymi na pałąku.
Leżaczek był z nami praktycznie cały czas, można powiedzieć, że był niezastąpiony. Kiedy Eryk umiał już chodzić to sam wchodził do leżaczka
i odpoczywał sobie w nim. Oczywiście należy pamiętać, aby dziecko nie spędzało całego dnia w leżaczku.
U nas raczej to było w porach głównie karmienia i drzemki, choć jak już Eryk był trochę większy i miałam pewność że się nie obudzi przenosiłam go do zwykłego łóżeczka.
Gdy zaszłam w drugą ciąże było dla mnie oczywiste, że córka odziedziczy leżaczek po starszym bracie. Niestety Eryk nie podzielał mojego pomysłu i nie zgodził się oddać swojego leżaczka:)
No więc wyjście było jedno: kupić drugi leżaczek, oczywiście w innym zestawie kolorystycznym tak żeby było jasne który do kogo należy.
Z czystym sercem mogę go polecić każdej mamie, która zastanawia się nad kupnem takiego gadżetu, a sama jeszcze nie wie który. U nas się sprawdził niesamowicie.
Też miałam leżaczek fishera ale inny model. W zasadzie to mam nadal, bo drugi smyk lubi na niego wchodzić i bawić się drobiazgami. U nas pomagał także w czasie kolek. Niewiarygodna metoda, ale kładłam córkę na nim, leżaczek podnosiłam razem z nią opierając o kości biodrowe i chodziłam tak w tę i z powrotem, a ona szybko się uspokajała. A jaki trening dla mamy... :)
OdpowiedzUsuńJa też nosiłam leżaczek na biodrach, ale na szczęście tylko gdy gdzieś go przenosiłam, niestety parę razy zawadziłam o kąt ściany i ubiłam trochę tynku :) więc starałam się nosić jak najmniej żeby więcej szkód nie narobić :) chyba brak siły w rękach :)
UsuńEh... Spotkania ze ścianami też miałam :) A później jak maluchy nauczyły się bujać i od leżaczka były poobcierane, widzę, że materiał też się przeciera, niestety :(
UsuńKocham ten leżaczek nie wyobrażam sobie jak bym przeżyła pierwszy rok życia mojego Skarbu bez niego: ) Gorąco polecam: )
OdpowiedzUsuńJa też sobie nie wyobrażam funkcjonować bez tego leżaczka :) to było strzał w dziesiątkę :)
UsuńJa nie kupiłam, ale być może, że i u nas by się sprawdził. Kto wie. :)
OdpowiedzUsuńKażde dziecko jest inne i niektóre obchodzą się bez leżaczka, w sumie ten leżaczek to głównie dla mamy, żeby miała chwilkę wolne ręce :) u nas Eryk bez leżaczka ani rusz a Lila tylko jak była malutka, a teraz to ewentualnie przy karmieniu, albo jak idę coś gotować :)
UsuńMamy ten sam model i służy nam do dzisiaj. A córka ma 20 miesięcy. Teraz to najczęściej huśta w nim swoją lale ale i tak jest wykorzystywany.
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
Eryk też misie bujał w leżaczku i mówił że jest dzidzia :)
UsuńMy również posiadamy ten zielony leżaczek. Jest z nami od prawie 5 lat. Najpierw wyleżał się w nim mój syn a teraz korzysta z niego córcia :-) jak najbardziej jesteśmy zadowoleni z zakupu tego leżaczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też myślałam że syn przekaże siostrze leżaczek a tu nic z tego :) Trzeba było kupić kolejny :)
UsuńTak...leżaczek jest super. Mamy również taki i malutki bardzo lubił w nim usypiać. Teraz ma 9 miesięcy i już nie jest zainteresowany ale generalnie się sprawdził
OdpowiedzUsuńTak, leżaczek jest super, my też tak mieliśmy że syn jakoś przestał się nim interesować a po około miesiącu sobie o nim przypomniał i znów korzystał już bardziej jako z fotelika do odpoczynku :)
Usuń